🎈 Ania Dąbrowska Może To Właśnie Ja
Miasta złota ja ko narodziny nowe go gatunku – inn ego zatem niż ten, do którego należą filmy Pary ż 1900 czy 1848 , chociaż z awdzięczającego film owi ikonogra-
Listen to music by Ania Dąbrowska on Apple Music. Find top songs and albums by Ania Dąbrowska including Porady Na Zdrady (Dreszcze), Sound of Silence and more.
Tak zwyczajnie mijasz mnie. Jestem taka obca kiedyś mnie nie poznasz. Wiem już, że skończyło się. Znów stoję tu i czekam widzę Cię z daleka. Tak zwyczajnie mijasz mnie. Jestem taka obca kiedyś mnie nie poznasz. Wiem już, że skończyło się. Mogliśmy być, tam gdzie jeszcze nie był nikt. Nie dbać o czas, mieć wszystko lub nie
Ania Dąbrowska zaprezentowała “nową” siebie na Festiwalu w Opolu! 58. Krajowy Festiwal Polskiej Piosenki w Opolu już dobiegł końca. Przez trzy dni opolski Amfiteatr zapełnili ulubieni wykonawcy Polaków, którzy wykonali piosenki z różnych gatunków muzyczny. Wśród koncertów znalazły się m.in. “Debiuty”, “Premiery”, “Krzysztof Krawczyk. Ostatni raz zatańczysz ze
Ania Dąbrowska ma pecha, że nie urodziła się w Londynie albo Nowym Jorku - dziś pisałyby o niej "Guardian" i "New York Times", a jej kariera zataczałaby pewnie coraz szersze kręgi.
Singlowi towarzyszy elektryzujący teledysk w reżyserii Olgi Czyżykiewicz, ukazujący Anię w niezwykle kobiecym, odważniejszym niż dotychczas wydaniu. Klip właśnie przekroczył milion odtworzeń! Zapraszamy !!! Koncert odbędzie się 07.10.2023r. o godzinie 19.00 w hali OSiR w Zamościu. Bilety do nabycia tutaj: https://biletyna.pl/event
Gościem „Szansy na sukces" była Ania Dąbrowska. Zwycięzcą tego wydania został Marcin Łazarski. Wspólnie z Anią Dąbrowską wykonał utwór „Musisz wierzyć". Więc
może to właśnie ja Nie odtrącaj mnie Może ja właśnie mam Wszystko czego chcesz Ten chaos w którym tkwię Zniknie gdy poskładasz mnie Może to właśnie ja Gromee ft. Ania Dąbrowska & Abradab - Powiedz mi (kto w tych oczach mieszka) TEKST
Ania Dąbrowska od czasów "Idola" bardzo się zmieniła. Zdjęcia. 1/13 Ania Dąbrowska w "Idolu" Będąc w pierwszej edycji "Idola", 21-letnia wówczas Ania Dąbrowska dała się poznać jako
Wol6a. Aniu, powiedz coś o swoich muzycznych korzeniach – jak to się zaczęło że zainteresowałaś się muzyką, śpiewaniem?To wynikło jakoś naturalnie, ze względu na moje wrodzone uzdolnienia. A potem je po prostu pamiętasz jakieś przełomowe zdarzenia w tym temacie? Na przykład gdy usłyszałaś jakąś piosenkę, która wywróciła ci wszystko do góry nogami?Nie, ja w ogóle nigdy nie byłam osłuchana... Wychowałam się na tym, co leciało w MTV i w radiu... Wiesz, lata dziewięćdziesiąte...No to chyba jak wszyscy z tego pokolenia...Co więcej, nie miałam nawet potrzeby poszukiwania innej muzyki, co dziś wydaje się kompletną bzdurą. Dopiero teraz zaczęłam szerzej zgłębiać już dosyć gdy po raz tysięczny pytają cię o program "Idol"? Drażni cię ten temat?A wcale nie, nie mam tak. powtarzane są odcinki "Idola" z twoim udziałem. Zerkasz na ekran telewizora?Nie. Ja nienawidzę oglądać siebie w telewizji i unikam jakichkolwiek możliwości tego typu. Wstydzę się za siebie, widzę wszystkie niedociągnięcia, widzę czego jeszcze nie jak z perspektywy czasu oceniasz swój występ tam?Jako świetne wakacje! Nigdy nie byłam na koloniach, mieszkałam w małym mieście... A tu przyjechałam do Warszawy i mieszkałam sobie w pięciogwiazdkowym hotelu, przytyłam pięć kilo wtedy, bo było świetne jedzenie. Nawet jak odpadłam to tam jeszcze mieszkałam, bo był straszny bałagan w tej telewizji, że nie wiedzieli kto odpadł, a kto został. Więc było całkiem od strony doświadczeń życiowych. A jako wokalistka, poczyniłaś wówczas jakieś postępy?Myślę, że nie... Ja nigdy nie traktowałam śpiewania jako poważnej rzeczy. To był tylko jeden z elementów przygody...A może cenne uwagi jurorów ci coś dały?Zupełnie tak tego nie postrzegałam. Chyba byłam wtedy zbyt młoda i bez żadnej oceny podchodziłam do rzeczywistości, która się po prostu... działa. Ja od dziecka jestem zdystansowana i trochę wycofana, reaguję na zdarzenia z opóźnionym zapłonem...Chichoczesz czasem złośliwie pod adresem tych, którzy zajęli wyższe miejsce w pierwszej edycji "Idola"? Przecież to ty zrobiłaś największą karierę z całej stawki chichot? Ależ skąd! Wręcz przeciwnie – ja się z nimi zespoliłam bardzo, kibicowałam im. Poza tym nie przejawiałam się jako ktoś, kto porwie tłumy, bo miałam takie zachowania w dupie. Nie umiem kłamać, nie wychodzi mi to za bardzo... Dlatego mój sukces był dla mnie i mojej wytwórni zaskoczeniem – raczej celowaliśmy w niszę, niż triumf komercyjny. Liczyłam, że będę działać w nadal jesteś taką artystką funkcjonującą gdzieś na pograniczu – parafrazując Nosowską: "zbyt alternatywna dla mainstreamu, zbyt mainstreamowa dla alternatywy"...Ja zauważam pewną prawidłowość: twoje miejsce na rynku, liczba sprzedanych płyt i wszystko co się dzieje z twoją karierą – odzwierciedla twoją osobowość. twoje rozterki, dylematy. Tak jest w moim przypadku. Wychowałam się na popowych piosenkach i mój mózg reaguje głównie na melodię...To tak jak mój!No widzisz. A z drugiej strony jest we mnie taka część poszukująca czegoś ambitniejszego. I tak to się objawia – że nie przynależę do żadnej szufladki. Nigdy nie będę taką gwiazdą jak Feel czy Doda, których łykają wszyscy. A jednocześnie w oczach alternatywnego słuchacza to co robię to będą "popowe piosenki". Ale podoba mi się to moje miejsce, lubię je, spoko. Mogę chodzić po ulicach i ludzie mnie nie rozpoznają...Oj już tam nie rozpoznają, bez przesady...Tak, tak. Ostatnio usłyszałam jak w TVN24 podali że zatrzymano Annę Dąbrowską za posiadanie narkotyków. W ogóle wiesz, w Łodzi policja mnie zatrzymała, podczas gdy ja jestem na jakiejś sesji zdjęciowej i naglę dostaję telefon od mamy: "Aniu, co ty tam robisz w tej Łodzi i co ty masz wspólnego z narkotykami!". Zdałam sobie sprawę, że nie jestem aż tak rozpoznawalna i właśnie to mi odpowiada. Mam prywatne życie dla siebie. Bardzo to że twoja nowa płyta W spodniach czy w sukience jest inna od dwóch poprzednich, czy podobna do nich?Jest inna – bardziej zróżnicowana, i klimatycznie, i tekstowo, i rytmicznie. Ja trochę miałam dość swojego wizerunku medialnego takiej smutnej dziewczyny śpiewającej o miłości...Ale czekaj, nadal przez ten album przewija się motyw jakiegoś niespełnienia, braku, tęsknoty, melancholii... Czy to jakoś cię odzwierciedla? Bo przecież żadna tajemnica, że jesteś osobą ustabilizowaną widzisz historię człowieka, widzisz że jest szczęśliwy, a jego wewnętrzne rozterki nie są widoczne. I chociaż nie chcę, żeby mnie ludzie postrzegali przez pryzmat moich problemów, to chyba jeszcze nie umiem pisać wesołych piosenek. Może kiedyś to się uda. Zresztą głównie takich słucham – wolę molowe właśnie. Opowiedz o swoich głównych inspiracjach. Mi się to retro kojarzy z balladami lat to jest właśnie dla mnie najlepsza stylistyka, niestety...Dlaczego niestety?Bo to już było! I nie mogę tego stworzyć na nowo, chociaż całe życie dążyłam do tworzenia w dokładnie takiej postacie?Wokalnie to na pewno Otis Redding, Marvin Gaye, Al Green. Autorsko – Bacharach i David. Pierwsze dwie płyty Santany też są genialne...Nie myślałaś żeby kiedyś wyjść poza schemat stonowanych, kameralnych piosenek i nagrać coś szalonego, z kompletnie innej bajki?Nawet przy tej płycie miałam takie plany, żeby nagrać ją z zespołem, na żywo. Ale wiesz, to wymaga zaangażowania w projekt ludzi, którzy czują tak jak ja. A to jest trudne. Trzeba bardzo długo ze sobą grać. Jak zespół na koniec: lubisz komedie romantyczne?Jak są dobre, to lubię. A czemu?W każdej komedii romantycznej jest taki moment na serio, chwila kryzysu między bohaterami. Oboje przeżywają w samotności, są pokazywani osobno – na przykład ona płacze przy oknie, on moknie na przystanku i tym podobne... I wtedy pojawia się pieśń, która stanowi taki meta-komentarz do tej sceny. Sądzę, że każdy z utworów na W spodniach czy w sukience idealnie by tę rolę świetnie matko... [śmiech] No ale może to jest właśnie moje wielkie osiągnięcie. [śmiech](PULP, 2008)
Płytę "Bawię się świetnie" promuje klip do piosenki o tym samym tytule. - Popisywanie się głosem uważam za nudne. Nie śpiewam po to, aby się popisywać, tylko żeby coś przekazać - mówi Ania Dąbrowska, która w niedzielę w Parlamencie zagra koncert promujący nową płytę pt. "Bawię się świetnie". Początek o godz. 20:30. Bilety w cenie 50 i 60 zł. Borys Kossakowski: Tytuł nowej płyty "Bawię się świetnie" wskazywałby na to, że nowe piosenki będą bardziej dynamiczne. Nadal śpiewasz jednak dość oszczędnie, spokojnie, z Dąbrowska: Może dlatego, że to nadal ja? Śpiewanie to dla mnie najbardziej emocjonalna rzecz w życiu. Emocje mają w piosenkach najważniejsze przyznasz, że Janis Joplin była bardziej emocjonalna niż chodzi o ekspresję, to tak. Natomiast nie wiem jakie emocje w niej drzemały. Sade pod względem ekspresji też jest dość oszczędna, ale śpiewa niezwykle programie "Idol" zdarzało ci się popisywać swoim głosem. Na swoich płytach jednak unikasz eksponowania pełni swojego wrażenie można zrobić tylko raz. Popisywanie się głosem uważam za nudne. Nie śpiewam po to, aby się popisywać, tylko żeby coś przekazać. Kiedy zaczęłam pisać własne piosenki, okazało się, że wrażliwość niesie mnie w innym kierunku. Nieważna jest forma i ile dźwięków wyśpiewasz. Ważna jest treść. Jeśli treścią jest popisywanie, to lepiej tego w ogóle nie robić. Pisząc swoje piosenki, staram się nie płyta jest bardziej osobista, intymna, ale jednak znalazły się na niej dwa utwory pisane w trzeciej osobie, w tym jeden o się. Moja pierwsza płyta w całości jest poświęcona innym ludziom i cudzym historiom. Wcześniej starałam się tekstami nawiązywać do koncepcji danych albumów i anturażu z nim związanego. Teraz teksty były kogoś szczególnie w czasie Wszystkich Świętych? Może Amy Winehouse, która nazywana była królową retro-popu. Twoja muzyka także bywa nazywana Winehouse nie była moją inspiracją. Wydawałyśmy swoje płyty mniej więcej w tym samym czasie. Zresztą za brzmienie retro odpowiedzialny był jej producent Marki Ronson, a nie Amy. Moje inspiracje sięgają lat 60.: Marvin Gaye, Ottis Reding, Al Green czy Curtis nie masz trochę żalu, że to Amy przypisuje się początek rewolucji retro, a nie tobie?Raczej nie (śmiech). Inspiracje zataczają koła, w każdej dziedzinie sztuki. Wtedy akurat zapanowała moda na lata 60. i tak to akurat się ułożyło, że obie nagrałyśmy płyty w podobnych że masz już dosyć swojej artystycznej kreacji na nieco romantyczną i trochę naiwną dziewczynę z lat 60. Pożegnałaś się z nią. Czy to pożegnanie było równie drastyczne jak w przypadku Marii Peszek?Nie miałam załamania tożsamości z tym związanego. To wyszło naturalnie. Inspiracja się wyczerpała i trzeba było pójść dalej. Nie chciałam powielać samej siebie. Potrzebowałam życie wydaje się być pełne harmonii. Bez dramatycznych zmian. Faktycznie tak jest?Nie jestem typem osoby, która miewa jakieś załamania. Poszukuję zgody z sobą samą i wierzę, że czas leczy rany. Przynosi dobre rzeczy. Nie próbuję robić czegoś na siłę. Jak mi nie idzie pisanie czy komponowanie, to odpuszczam. Wiem, że muszę poczekać na to, co przyniesie nowy dzień.
Ania Dąbrowska rozstała się niedawno z ojcem swych dzieci, partnerem, menedżerem, producentem. Dlatego płyta „Dla naiwnych marzycieli”, która ma dziś premierę, to jej zupełnie nowy się trochę ponownie jak debiutantka? To trafne określenie - tak się czuję. Od wydania poprzedniej płyty minęły cztery lata. Miałam ochotę na eksperymentowanie: pójście nieco w innym kierunku muzycznym czy pomieszanie różnych stylów. Masz innego producenta, zmieniłaś zespół, nagrywasz dla innej wytwórni. To zadziałało odświeżająco? Na pewno. Ale też dało mi dużo doświadczenia zawodowego. Przy tym albumie sporo sama nagrywałam i produkowałam. Wszystkie wokale są zmiksowane przeze mnie. Nauczyłam się więc dużo o pracy w studiu. Bardzo się z tego cieszę, bo na pewno zaowocuje to w przyszłości. Ten krążek można by chyba zaklasyfikować jako „heartbreak album”, czyli taki, jaki artysta nagrywa po zakończeniu ważnego związku. Zaśpiewanie tych tekstów pomogło Ci się emocjonalnie oczyścić po tym, co przeżyłaś w ciągu ostatnich dwóch lat? Nie. Na każdej płycie wylewam całą siebie: swoje uczucia, przemyślenia i doświadczenia. W tym sensie wszystkie albumy jakoś mi pomogły emocjonalnie się oczyścić. Nie jest to jednak żadna forma terapii. Nie wierzę w coś takiego, że jeśli człowiek wyrzuci z siebie nagromadzone uczucia, to doświadczenia, które przechodzi, będą dla niego lżejsze, a on będzie lepszym człowiekiem. Oczywiście wyrażam siebie w muzyce - i to jest normalne. Zdarzało Ci się płakać podczas nagrywania tych utworów? Jak się płacze, to trudno jest śpiewać. (śmiech). Zdarzyło mi się raz, że podczas pisania tekstu łzy mi się cisnęły do oczu. Ale to było o moim malutkim synku przy poprzedniej płycie. Tym razem tak nie było. Może dlatego, że choć te teksty nie brzmią tak, jakby były jakoś szczególnie pozytywne, postrzegam je właśnie w ten sposób. Mało tego - uważam, że są chyba najbardziej romantyczne ze wszystkich, które napisałam. Dlatego czuję się z nimi dobrze. Ta płyta jest chyba początkiem wejścia w bardziej optymistyczny etap mojej twórczości. Co sprawiło, że nabrałaś takiego pozytywnego podejścia do życia? Może czas złagodził emocje? Nie mam już dwudziestu lat, nie jestem podlotkiem, reakcje damsko-męskie nie sprawiają, że chcę sobie podciąć żyły. Widzę w nich swego rodzaju piękno, nawet kiedy się kończą, bo jest w tym jakiś romantyczny smutek, który może być bardzo inspirujący. Ostatnio pomyślałam sobie, że jak będę miała osiemdziesiąt lat, to pewnie będę tęsknić za tym czasem, kiedy miałam złamane serce. (śmiech) Bo będę chciała jeszcze przeżyć takie emocje, jak kiedyś. Czas sprawia, że do tematu miłości podchodzę zdecydowanie lżej, on już tak mocno nie boli. Płyta nosi tytuł „Dla naiwnych marzycieli”. Słowa „naiwny” często używa się w pejoratywnym sensie. Tak, naiwny to frajer. (śmiech) To znaczy, że do tej pory byłaś naiwna w relacjach damsko-męskich? Ten tytuł odnosi się do przyszłości. Pojawia się w nim bowiem wiara i nadzieja w siłę uczucia, że wszystko się jeszcze może zdarzyć, że cały czas jest szansa na nowe, romantyczne uniesienia. I właśnie ta płyta jest skierowana do takich naiwnych marzycieli, którzy jeszcze nie poddali się rozczarowaniu i nie stali się cynikami. W jednej z piosenek pojawia się deklaracja: „Taka miłość to tylko sen”. Czyli jedna wielka miłość do końca życia naprawdę nie istnieje? Niestety - w większości przypadków z czasem się przekonujemy, że to tylko iluzja. Życie jest prozaiczne - bez wielkich uniesień i kolorowych fajerwerków. Jedynie czasami przydarzają się fajniejsze momenty. Tak jak śpiewał niegdyś Dżem: „W życiu piękne są tylko chwile”. Dlatego ciągle marzymy o takich momentach, bo one są tak rzadkie. I kiedy wreszcie się zdarzają - to są tak piękne i cudowne, że znów chcemy je ponownie przeżywać. Mówisz o prozie życia: ale przecież nie pracujesz na etacie, możesz organizować sobie czas, jak tylko zapragniesz. To nie pomaga? Czasem doceniam to, że mam dużo czasu i mogę go planować wedle swojego widzimisię. Wiele osób pracujących na etatach nie może być ze swoimi dziećmi tyle, ile by chciało. Ja nie mam z tym problemu. Ale mam też takie momenty, że chętnie poszłabym do pracy na etat. Dlatego, że kojarzy mi się z to uporządkowaniem i równowagą życia. Nie trzeba myśleć, co i jak sobie poukładać, żeby finanse się zgadzały. Wspomniałaś o dzieciach: czy one pomagają dorosłemu człowiekowi utrzymać się w pionie, mimo różnych zawirowań emocjonalnych? Dzieciaki dają mi na dłuższą metę poczucie bezpieczeństwa. To taka stała miłość, która nigdy nie przeminie. A jak Staś i Mela odbierają Twoją pracę? Chyba jej nie lubią. Kiedy puszczam im swoją muzykę, od razu popadają w przygnębienie, bo wydaje im się, że już za chwilę wyjadę na koncert. Na pewno wolałyby mieć mnie więcej w domu. Ale same ostatnio objawiają muzyczne talenty. Mela kończy w kwietniu 3 lata. Kiedy coś w domu nagrywam lub miksuję, ona od razu to chwyta - i zaczyna ze mną śpiewać. Dlatego robi się coraz zabawniej. A ostatnio po jednym z moich występów, powiedziała: „Mamo, byłam z ciebie taka dumna!”. Zrobiło mi się naprawdę słodko. W jednej z piosenek śpiewasz: „Sobą w końcu zajmij się!”. Brakuje Ci czasu dla siebie? Ostatnio mało go miałam. Ale my kobiety tak mamy: za bardzo się poświęcamy dla innych, widzimy ich problemy, załatwiamy je i do tego ogarniamy dom, a brakuje nam czasu dla siebie. Ja też taka trochę jestem. Ale kobiety z pokolenia na pokolenie stają się inne. Rzadko się dziś zdarzają młode dziewczyny, które chcą się tylko poświęcić mężowi i dzieciom. Wszystkie idą do pracy - i oczekują partnerstwa. Show-biznes postrzega się jako środowisko, które nie sprzyja ani związkom, ani rodzinie. Zgadzasz się z tym? W show-biznesie jest tak samo jak w innych zawodach. Też są zarówno trwałe, jak i nietrwałe związki. Z tym, że to, co ja robię, dzieje się na świeczniku. Jest zatem obserwowane i komentowane. No właśnie: czy to wystawienie na publiczny ogląd nie sprawia, że związki i rodziny szybciej się rozpadają? Popularność ma swoje plusy i minusy. Nie możemy jednak ciągle przeglądać się w opiniach innych ludzi. Trzeba żyć własnym życiem i nie oglądać się na to, co o nas myśli pan lub pani, którzy nas nie znają. Dlatego staram się nie przejmować tym, co na mój temat gadają. Bo tak się żyć nie da. Dlatego w jednej z nowych piosenek śpiewasz: „Jeszcze będę się z tego wszystkiego śmiać”? Upływ czasu pomaga w łagodzeniu nieprzyjemnych przeżyć. Ta wiedza przychodzi z wiekiem. Gdy jesteśmy dorośli, zdajemy sobie sprawę, że wszystko jest chwilowe. Zdarzają się dramaty i rozstania, ale jeszcze nieraz będziemy szczęśliwi. Nasze doświadczenia układają się bowiem jak sinusoida, która jest naturalnym biegiem rzeczy. Zaczęliśmy od tego, że trochę debiutujesz. Powiedz zatem, co byś chciała w tym nowym etapie życia i kariery osiągnąć? Chciałabym znowu poczuć, że muzyka mnie inspiruje i pochłania. No i tak się dzieje. Już teraz mam ochotę zająć się kolejną płytą! Chcę nagrywać, eksperymentować z brzmieniami, sięgać po inne gatunki. A na najbliższy czas - bardzo chciałabym odpocząć i wyjechać na wakacje. Bo nie byłam już na nich bardzo dawno.***Ania Dąbrowska zadebiutowała w 2004 r. albumem „Samotność po zmierzchu”, który zdobył uznanie krytyki i publiczności. Wydała dotąd 5 albumów studyjnych, z których 4 trafiły na pierwsze miejsce listy sprzedaży w Polsce. Jest jedną z artystek najczęściej nominowanych do Nagrody Muzycznej Fryderyk. Zdobyła 8 statuetek. Ma dwoje dzieci (6 i 3 l.) z Pawłem Jóźwickim. Para nie jest już z sobą.
ania dąbrowska może to właśnie ja